W zarządzaniu bez praktyki ani rusz. Mówiłem o tym i zawsze to powtórzę. Co więcej – teoria ma różne pułapki, z których warto zdać sobie sprawę. Dzisiaj właśnie o tym.
Uważam, że teoria w zarządzaniu ma dużą wartość. Uważam też, że menedżer powinien ją przyswoić chociaż w stopniu podstawowym, bo cóż – uniknie dzięki temu wyważania otwartych drzwi. Naprawdę czasem, zamiast popełniać własne błędy (czego i tak się w pełni nie uniknie), lepiej bazować na sprawdzonych koncepcjach. Dobrze też się uczyć błędach cudzych – i tutaj kłaniają się biografie biznesowe jak np. książka napisana przez założyciela Nike. Na teorii jednak absolutnie nie można poprzestać – z co najmniej dwóch powodów.
Pułapka – założenie, że teoria wystarczy
Po pierwsze teoria nigdy nie będzie idealnie skrojona pod każdą sytuację. Umiejętność zastosowania jej (i to w dodatku w odpowiednim uwarunkowaniu) nazywa się doświadczeniem, a te nabywa się wraz z pracą. Tak samo nie nauczysz się jak poprawnie kopnąć piłkę na podstawie literatury (chociaż ta może dużo powiedzieć o poprawnej technice) – niezbędna jest praktyka. Dlatego też uważam, że zarządzanie powinno studiować się zaocznie.
Po drugie – często do osiągnięcia danego celu prowadzą różne drogi. Ty, podczas podróży biznesowej, musisz finalnie określić własną, chociaż, jak już wspomniałem, teoria Ci w tym pomoże. O tym przeczytasz tutaj: Każdy mówi co innego o tym samym – bo zarządzanie… to nie nauka ścisła .
Główna pułapka teorii w zarządzaniu – rzadko przeczytasz całkowitą prawdę
Książki, podręczniki – są ładnie napisane, przemyślane i w końcu ukazujące tylko to, co autor chce przedstawić. Nie zawierają wulgaryzmów, nie przedstawiają podbramkowych sytuacji (są oczywiście wyjątki). Są często opracowane na podstawie dużych korporacji zagranicznych, gdzie jest ugruntowana kultura pracy i wiele zachowań jest schematycznych. A przecież Ty nie musisz być menedżerem w takowej. Być może dopiero rozpoczynasz biznes, a może kierujesz działem w branży, gdzie ludzie mają skrajne inne motywacje niż w korpo?
Możesz więc nauczyć się, swoją drogą przydatnych, technik komunikacyjnych jak np. model feedbacku CONNECT, ale co jeżeli rozmowa nie przejdzie podręcznikowo? Co jeżeli Ty zaczniesz „gładką gadką” a ktoś nagle wyjdzie z gabinetu i na dodatek powie Ci „spier….”.A że to pewna patologia? No jasne. Ale w prawdziwym życiu takiej nie brakuje. Albo ktoś stanie i się rozpłacze, bo stresują go rozmowy z szefem, szczególnie korygujące zachowanie?
Powyżej to pewne przykłady. Podobne mogą się pojawić w każdej sytuacji menedżerskiej. Może masz zakontraktowaną dostawę, ale z kolei Twój dostawca się opóźnia. I to nie tydzień, a trzy miesiące? Jak wybrniesz? Cóż – raczej żaden podręcznik Ci tego nie powie.
Jeszcze inny przykład – i tutaj przytoczę prawdziwą sytuację, jaką podzielił się uczestnik pewnego szkolenia z zarządzania i motywowania, w którym też brałem udział. Miał fajny zespół, każdy go lubił, dobrze wykonywał swoją pracę. Ale to była branża budowlana, a tam, jak to bywa, wiele osób zaczynało dzień od „małpki”. Nie muszę chyba mówić, że zarówno kodeks pracy, regulamin BHP i wiele innych aktów normatywnych zabrania dopuszczania takiego delikwenta do pracy? W każdym razie owy uczestnik szkolenia zaczął sprawdzać pracowników alkomatem (w skrócie mówię, to też nie jest tak, że każdego można sprawdzić, tutaj w grę wchodzi kilka przepisów). Nagle sympatia i morale poszły w dół, zadania przestały być dobrze wykonywane i rozpoczęła się fala zwolnień.
Co byś zrobił w powyższej sytuacji? Oczywiście jest wiele wyjść, ale nie znajdziesz odpowiedzi w case study przerabianych na uczelniach z Ligi Bluszczowej.
Pułapka zarządzania – czy teoria aby na pewno jest poprawna?
Modele teoretyczne się zmieniają. I wiele zasad z różnych pozycji literaturowych się wyklucza. Przykładem niech będą stare porzekadła giełdowe: „kupuj, gdy leje się krew”, ale „nie łap spadających noży”.
Poza tym dzisiaj jest tyle książek, że wybranie tych odpowiednich jest prawdziwą sztuką. No i kolejna sprawa – czasem teoria się dezaktualizuje. Ludzie się zmieniają. Inaczej zarządzasz pokoleniem baby boomers a inaczej pokoleniem millenialsów. Więc jak weźmiesz do ręki świetną, klasyczną lekturę z 1990 roku, to może (ale nie musi) się okazać, że tą wiedzę możesz już wyrzucić do kosza.
Kolejna pułapka – nikt Ci nie mówi, kiedy złamać zasadę
Teoria to drogowskaz. Ale drogę pokonujesz sam. Czasem z danego modelu czy teorii bierzesz sobie coś, a inne rzeczy odrzucasz. Dla przykładu, znaną macierz BCG (omówię niedługo na blogu), często używa się nie, żeby robić milion wykresów, a po to, żeby mieć tylko jakiś punkt odniesienia.
Czasem też musisz coś zrobić zupełnie po swojemu, odrzucić „prawdę objawioną”, przełamać schemat. A za 10 lat okaże się, że to, co zrobiłeś to była innowacja i dzięki temu wygrałeś na rynku.
To się uczyć czy nie uczyć?
Uczyć. Zresztą, gdybym powiedział że nie, to strzeliłbym sobie w stopę, bo na moim blogu menedżerskim masz przecież dużo teorii. Pamiętać jednak trzeba, że nie istnieje coś takiego jak „prawda objawiona”. Trzeba też pamiętać, że finalnie to praktyka weryfikuje założenia. Jak zresztą mawiał Jacek Walkiewicz – „skuteczność jest miarą prawdy”.
Zdobywaj więc wiedzę, dużo wiedzy. I jednocześnie działaj. Taki miks nie zapewni sukcesu (bo nic nie zapewnia), ale na pewno szanse na jego osiągniecie radykalnie wzrosną.