Myślisz, że pójście na swoje to brak szefa? Popełniasz błąd

„Będę na swoim i nikt mi nie będzie mówił, kiedy i co mam robić”. Jeżeli tak myślisz, to się mylisz, nawet bardzo. Ale to nie znaczy, że własny biznes jest zły.

Pójście na swoje jest takim mistycznym marzeniem i wyjaśnieniem wszechrzeczy. Bo każdy chce być na swoim, w końcu szef nie ma wiedzy i każe pracować ponad normę, a sam nic nie robi. Czasem się zdarza jednak, że menedżer jest w porządku, ale wciąż „na swoim” oznacza więcej wolnego czasu oraz większe zarobki. Ale czy tak naprawdę jest? Bywa. Może być, ale nie musi.

Kto jest Twoim szefem?

Zacznijmy od początku. Twoim szefem jest teoretycznie jakiś tam kierownik, który podlega władzom przedsiębiorstwa, ewentualnie jest to sam prezes. Jednak, należy pamiętać, że jeżeli mówimy o biznesie, szczególnie prywatnym, głównym celem firmy jest generować dochód. A do tego potrzebny jest klient (ewentualnie, niektórym wystarcza inwestor, ale to już jest temat na inny wpis). Finalnie, wszystko co robisz, ma na celu zadowolenie klienta.

Nawet jeżeli nie jesteś handlowcem i nie pracujesz w marketingu , to wciąż działasz dla klienta. Pracujesz w HR? W porządku, ale ludzie, którym pomagasz (lub im przewodzisz), mają za zadanie zadowolić klienta. Projektujesz rozwiązania, robisz design? Finalnie jest to dla klienta. Pracujesz w księgowości? Robisz to dlatego, że firma musi mieć w porządku „papiery” – po to, aby realizować swoją misję – czyli w gruncie rzeczy zadowolić klienta. Zrozumienie tego jest niezbędne do dalszych rozważań.

Jesteś na swoim – co dalej?

Bycie na swoim, czy to kiedy jesteś freelancerem, czy też prowadzisz drobną działalność gospodarczą, to wciąż przecież prowadzenie biznesu. I tutaj mamy podobną sytuację jak opisaną wcześniej – aby przetrwać musisz sprzedawać, zadowolić klienta. Stworzenie strony internetowej i jej wypozycjonowanie, wystrój biura, a nawet wydruk wizytówek, ma na celu przecież przybliżyć cię do sprzedaży. 

Nie masz zwierzchnika, przełożonego. Ale szefa wciąż masz. Może nie w takim czysto formalnym rozumieniu. Ale wciąż masz. Klient jest twoim szefem.

Wszystko dla klienta

Czy będąc na swoim zarobisz pierwszy milion? Możesz, jak najbardziej. Jak stworzysz odpowiedni produkt (lub zaoferujesz usługę) i sprzedasz klientowi za odpowiednią cenę. Z tym, że tutaj musisz sam poszukać klienta, obsłużyć i zapewnić opiekę posprzedażową. Kiedy klientów będzie naprawdę dużo – będziesz musiał kogoś zatrudnić, w końcu tak rosną firmy. Ale nawet, kiedy to zatrudnieni przez ciebie ludzie będą pracować, ty wciąż musisz robić to, czego oczekuje się od menedżera – zarządzać, prowadzić, kontrolować, coachować, rozliczać, wyjaśniać spory itp. 

A jak jest z wolnym czasem? Różnie. Jak nie masz zbyt dużo pracy, to masz dużo czasu, ale przecież wtedy nie zarobisz. Możesz nie podejmować się zleceń, odpisywać klientom, kiedy ty masz na to ochotę, ale tak się nie utrzymasz na rynku. Masz coś zrobić na podziałek, a w tygodniu nie zdążyłeś? To robisz w sobotę.

Jeżeli zaś chodzi o feedback, znany czasem jako „opierdzielenie”… szef nic ci nie powie, ale klient tak. I tutaj to ty będziesz ponosić pełną odpowiedzialność, również finansową.

Wyjściem jest work-life blending

Jeżeli prowadzisz firmę, powinieneś postawić na work-life blending, dzięki czemu faktycznie odczujesz pewien luz. Jest to podejście odmienne od szukania work-life balance. W „blendingu” mieszasz strefę prywatną i służbową. Więcej o tym przeczytasz w moim arykule na ten temat, który opublikował magazyn Business Life Polska. Zobacz: więcej o work-life blendingu.

Własny biznes wciąż jest świetny

Nie napisałem tego wszystkiego, żeby straszyć, czy mówić, że nie warto prowadzić własnego biznesu. Warto! Nie zawsze zarobisz wielkie pieniądze, jednak to tutaj masz na to największą szansę. Jeżeli rozwiniesz firmę – być może będziesz miał więcej wolnego czasu. Poznasz wielu ciekawych ludzi, wiele się nauczysz. W kwestii odpowiedzialności zaś warto na pewno postawić na OC w biznesie.

Po prostu pamiętaj – od szefa nie uciekniesz. Czy to będzie menedżer, czy też klient.