Obostrzenia i lockdown już w pierwszej fali zachorowań doprowadziły do ruiny wiele polskich przedsiębiorstw, zniszczyły wiele żyć. Teraz druga fala. Czy będzie co zbierać?
Jak już pisałem na blogu w tekście To ludzie (…) – za każdym biznesem stoją ludzie. Ludzie, którzy teraz tracą nie tylko marzenia czy lata harówki. Tracą środki niezbędne do życia i na koniec lądują z potwornymi długami. Tracą też pracownicy – i miejsce pracy, i źródło dochodów.
Tarcza czy na tarczy
O tym również pisałem na blogu przy poprzednim lockdownie – ale przypomnę. Już wtedy problem był z długim terminem oczekiwania na pomoc, nieprecyzyjnymi i często zupełnie nielogicznymi przepisami. Finalnie wiele firm, zanim dostało tarczę finansową lub inne środki pomocy publicznej – po prostu się zamknęło.
Teraz jest coś tam przebąkiwane o jakichś tarczach branżowych. Może będą, może nie. Obawiam się jednak, że jak już coś by weszło w życie, to nie będzie komu pomagać – bo przedsiębiorstwa już upadną.
To jednak wciąż myślenie abstrakcyjne bo nie ma żadnej gwarancji, że jakieś zapomogi w ogóle będą.
Czym grozi lockdown?
Przede wszystkim upadkiem gospodarczym, który pociąga za sobą wzrost przestępczości, gorszą edukację oraz spadek pozycji na arenie międzynarodowej.
Upadek gospodarczy to też słabsza złotówka, a co za tym idzie droższy dolar i droższe euro. Czyli będziemy, mimo tego że w portfelach będzie mniej, płacili więcej za dobra importowane. To w zasadzie spowoduje wzrost cen prawie wszystkiego, bo nawet w przypadku produktów produkowanych w Polsce producenci importują komponenty, podzespoły czy technologie.
Poza tym gospodarka to system naczyń połączonych. Problem jednej branży wpływa na inne, ponieważ jest po prostu mniej pieniądza w obiegu.
Kolejna sprawa – lockdown to utrata zaufania, utrata poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli w każdej chwili rząd może podjąć arbitralne decyzje – inwestowanie w Polsce staje się grą w ruletkę. Jest prawie pewne, że nowe inwestycje przez kolejne kwartały (oby tylko) będą wstrzymane.
Czy polska gospodarka się wygrzebie?
Będzie trudno, wiele przedsiębiorstw upadnie. Będąc optymistą powiem, że pewnie tak – polski naród jest przedsiębiorczy i szczególnie łączy się w kryzysach. Pytanie tylko „kiedy” i „ile lat rozwoju stracimy”.