Panuje powszechna moda na stratup’y. I ja to szanuję. Jednak jeżeli wybierzesz się w biznesową podróż życia pamiętaj, że startup to tylko jedna z wielu dróg.
W biznesie, jak we wszystkim, panuje moda. Współcześnie na startupy. No i każdy to w sumie taki startuper. A z intensywnym rozmyślaniem o startupie wiąże się na ogół intensywne rozmyślanie o inwestorach, kulturze firmy, owocowych czwartkach i mini-plaży w firmie. Trwają prace nad strategią, planem. Potem jednak coś nie wychodzi bo zespół nie ma jasności co kierunku działania, plany monetyzacji biznesu okazują się życzeniowe, a na pełnienie stanowiska CTO w zamian za przyszłe udziały jakoś nikt nie chce się zgodzić. Lub też nie ma czasu bo zaczyna się sesja na uczelni.
Okazuje się jednak, że znajomy zakłada firmę transportową i już spokojnie utrzymuje się z działalności.
A Porsche na osiedlu należy do właściciela sklepu spożywczego.
Szanuję startup’y
Szanuję startup’y. Bardzo. A polskie to już w ogóle. Sotrender, Brand24, Booksy. I jeżeli ktoś to dobrze, jak zresztą widać na przykładzie trzech wymienionych, osiąga świetne wyniki. Z tym, że patrzę na startup nie jak na odrębny byt, a jako na dany model biznesowy. Model opierający się w początkowych fazach na inwestorach, związany najczęściej z nowymi technologiami. Jeżeli też tak to traktujesz i naprawdę chcesz zrobić startup – to świetnie i mam szczerą nadzieję, że Twój produkt podbije rynek.
Ale nie każdy biznes to startup
Jeżeli chcesz po prostu zbudować biznes – czy to jako sposób na dochód pasywny, czy żeby zostać milionerem czy też dla przyjemności tworzenia – warto pamiętać, że startup nie jest jedyną drogą.
Biznes to właściwie wszystko na co spojrzysz. Rozejrzyj się. Pewnie jesteś w jakimś pomieszczeniu. Może w domu? Pijesz wodę – ktoś produkuje szklanki – ktoś zarabia. Ktoś sprzedaje szklanki – zarabia. Ktoś jest producentem wody – zarabia. Sklep sprzedaje tę wodę – zarabia. Ktoś jeszcze transportuje tę wodę – zarabia. Siedzisz na krześle – ktoś produkuje te krzesła. Ktoś też zrobił stronę internetową producentowi krzeseł. I tak dalej – w nieskończoność. Obejrzyj zresztą Miltona Friedmana i jego sławny „Ołówek”: